GóryPodróże

Sudety – Śnieżne Kotły – Śnieżne Stawki – Twarożnik

Szrenica – Trzy świnki – Twarożnik – Ceska Budka – Łabski Szczyt – Śnieżne Kotły – Obniżenie pod Śmielcem – Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem – Śnieżne Stawki – Schronisko pod Łabowskim Szczytem – Szrenickie Mokradła – Szrenica

Wczoraj wieczorem, planując trasę:

– Miko, czy byłbyś bardzo przeciwny, gdybyśmy podjechali kawałek kolejką linową? Na górze jest takie multum szlaaków do zrobienia, że trochę tym razem szkoda mi czasu na czyste łapanie wysokości, co sądzisz? Czy kolejka linowa to tylko dla miękkich ninja i odpada?

– Kolejka linowa? Wiesz, ja bardzo chętnie, chyba nigdy nie byłem – odpowiada (ku memu zaskoczeniu) Mikołaj.

– Byłeś raz, ale możesz nie pamiętać.

– Nie pamiętam – zgodził się bez oporu Miko. – Pasuje.

Zaplanowałam trzy góne alternatywne tudzież rozszerzające trasy i zadowolona poszłam spać. Budzik tradycyjnie nastawiony na 6.30, żeby koło 7.15 max (z dojazdem) znaleźć się na szlaku właściwym. Z uwagi na upał, spodziewany.

Ognisko, tradycyjne dyskusje, pora spaaać…

Ocknęłam się o 5.05. Co tylko dowodzi, że mózg cały czas „pracuje w tle”. Uświadomiłam sobie, że jednej kwestii nie sprawdziłam – od której jeździ kolejka na Szrenicę… Dopiero od 9.00. Przesunęłam czas pobudki.

– Mamo, to będziemy wędrować w największy upał, 32 stopnie…

– Zupełnie jak na Skrzyczne, kiedy miałeś 4 latka – kwituję radośnie – Kończ śniadanie i lecimy!

Szlaki wspaniałe, Kotły cudne, szczególnie ta dachówka czerwona byłego schroniska na tle

– Mamoooo, tak, te piargi są piękne i będą równie piękne jak się przesuniesz trzy metry dalej. Konieczna jest naprawdę aż taka ilość zdjęć? To już wiem dlaczego te 3,5 km zapisywali na 1,5 godziny. Uwzględniono ilość punktów widokowych i zdjęć do zrobienia!

Na Śnieżne Kotły przez Twarożnik i Trzy Świnki podążamy cyprostradą. Dalej robi się ciekawiej – notmalny szlak, ludzi mniej, nad Stawami to już pełne cudo. Miko skacze ze skałki na skałkę, potem cały szlak prowadzi skałami. Zjadamy swoje kanapki i wędrujemy dalej. Szlak jest piękny malowniczy, wyjątkowy, jedyny problem – zero cienia, cala wyprawa w pełnym słońcu.

Wracamy padnięci dokumentnie. Zmęczeni upałem. Spaleni słońcem. Pełni wrażeń. Miko usypiając mruczy:

– Mamo, piękny dzień. Kolejny piękny dzień, dobranoc.

„Chwilo, trwaj, takaś piękna kras!” – że polecę nieśmiertelnym Faustem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *