GóryPodróże

Rudawy Janowickie – skały, skałki i wiszące mosty

Rudawy Janowickie: Zamek Bolczów Skalny Most Starościńskie Skały Głowa Lwa schronisko Szwajcarka Skały Husyckie Krzyżna Góra Sokolik

Bardzo malownicze pasmo – można bez problemu jednego dnia zrobić najważniejszą pentelkę, a właściwie ósemkę z Przełęczy Karpnickiej.

Ruszamy w kierunku kolejnych ruin, tym razem Zamku Bolczów. Jest upalnie, duszno, sprawdzam na mapie, jak duża część szlaku będzie nas prowadzić lasem (cień) i na jak dużą otwarta powierzchnię trzeba się nastawić (lampa).

Cóż za piękny widokowo szlak! Zamek Bolczów oczarował mnie zupełnie: oto wyłania się z krainy zieloności, pochłonięty przez historię i przyrodę. Idealne miejsce na pochłonięcie kanapek i lekkie narzekanie, czemu zabraliśmy tylko po jednej…

– Mamo, następnym razem robimy tak, jak wczoraj: albo wyruszamy w góry rano i w porze obiadu gotujemy obiado, albo robimy obiad, trawimy i dopiero w góry. Nadal stwierdzam, że wychodzenie w góry po południu jest dla mnie czymś nowym. Przywykłem, że kiedy my schodzimy ze szlaku, ludzie się na nim dopiero pojawiają. A my mamy już kilkanaście kilometrów w nogach przyjemnej wędrówki i jeszcze połowę dnia dla siebie do nowego zagospodarowania!

– Ta kanapeczka bardzo mała była… – dodał z rozczarowaniem.

Dalej czekają na nas Skały Stróżewskiej, Dolina Janówki, Janowickie Skały, oczywiście ze słynnym Skalnym Mostem.

– Ciekawe, czy tylko na zdjęciach wygląda tak fajnie, czy naprawdę się nam spodoba?

– Skałki są spoko, lubię, polecam. Jeszcze bardziej bym polecał po obiedzie albo z dodatkowymi kanapkami w żołądku – mruczy Mikołaj.

– Mamy jeszcze batony energetyczne i czekoladę, chcesz?

– Jestem głodny, nie potrzebuję wzmacniacza węglowodanem prostym, tylko złożonymi!

Skalny Most jest piękny. Skojarzenia z Ardspach i Skalnym Miastem w Czechach przychodzą naturalnie.

– Daleko jeszcze do obiadu???

– Jeszcze Starościńskie Skały z Głową Lwa

– Wchodzimy.

– Uj, barierka!

– Dasz radę, to tylko barierka, nie kratownica!

– Fakt. Popatrz, co za widoki!

Po drugiej stronie Przełęczy Karpnickiej rozciągają się Góry Sokole.

– Ciekawe, do czego nawiązuje ta nazwa? – zastanawia się Mikołaj, podchodząc do pierwszej tabliczki informacyjnej. – Nie zgadniesz: nad tymi szczytami często widywano sokoły! Cóż za przenikliwość!

– Nazwa mi się podoba. Lubię sokoły. Za chwilę powinniśmy dojść do schroniska Szwajcarka, które ma ponad 200 lat. Ciekawe, jak wygląda?

Krzyżna Góra, Bukowe Skały, Husyckie Skały i Sokolik. Szlak łatwy, przyjemny, skałki piękne do obserwowania i wspinania. Zarówno na Krzyżnej Górze, jak i na Sokoliku są fajne platformy widokowe, dostarczające zdrowej porcji wrażeń estetycznych.

– Mamo idzie ci coraz lepiej z tymi kratownicami! Weszłaś na Śnieżnik, weszłaś na Borową, coraz mniej zielona jesteś. Na Sokolik też wejdziesz!

Tymczasem dotarliśmy do ruin Zamku Sokolec – i dawno nic mnie tak nie rozbawiło. Podkreśliłam nazwę w notatkach, żeby na pewno do niego dojść. Ruiny są ruiny. Może będą równie malownicze, jak na zamku Bolczów albo Stary Książ?

Z zamku Sokolec zostało literalnie kilka cegieł. Kawałeczek murku. Nie da się go nie zwiedzić, łatwo go przegapić (tabliczka informacyjna jest większa, niż ruiny).

Wieczorną burzę przespaliśmy oboje, zmęczeni jak przysłowiowe koty zwinięte w kłębek. A potem jeszcze cały wieczór na chillout przy poziomkach, książkach i nowym, dobrym towarzystwie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *