MiastaPodróże

Toruń Kopernika i chillout w deszczu

Toruń – magiczne miasto Mikołaja Kopernika, pięknej Starówki i ogromnej ilości pierników.

Dobre miejsce na chillout z ciekawym świata dzieckiem.

Co warto zdecydowanie:

– swobodnie i bez napiny powłóczyć się kilka dni o różnych porach doby po Starym i Nowym Mieście: wszędzie jest blisko, tzw. zabytki same wchodzą przed oczy. Z uwagi na ilość turystów najlepiej poza weekendem. Doceniać szczegóły, zauważyć kontrasty: obok odnowionych kamienic z eleganckimi restauracjami i sklepami, te odrapane, zapomniane, jak z innego czasu. Niezwykłe zakłady rzemieślnicze, nadal istniejące (Rozciąganie butów? wyjątkowe).

– Niewidzialny Dom; jeden z pięciu na świecie. Zamknij oczy, otwórz umysł. Naprawdę warto

– Planetarium; film widzieliśmy po raz trzeci, ale zawsze miło w upalny dzień posiedzieć spokojnie 40 minut w klimatyzowanej przestrzeni i przypomnieć sobie, dlaczego Altair, Antares i M13 są fascynujące…

– Ratusz i najciekawszy zabytek w upalny dzień według mojego syna: zraszacz z kurtyną wodną

– Baszty, wieże i całe Bulwary Filadelfijskie

– Zamek Krzyżacki do wygłupiania się w upał

– Widok Torunia nocą (nie tylko panorama z drugiego brzegu rzeki)

– Rozsiane po Starówce figurki Filusia, Osiołka i oczywiście

– sin qua non pomnik Mikołaja Kopernika. I nieodłączne dyskusje filozoficzne, etyczne i matematyczne (strateg, lekarz, astronom, znaczenie wykształcenia, rok wydania „De revolutionibus orbium celestium” i Indeks ksiąg zakazanych). Jest o czym rozmawiać…

Czego nie warto:

– Młyn Wiedzy; ogromna bryła budynku, teoretycznie aż 5 pięter do eksplorowania. Wiatr hula, nuda wieje z każdego kąta. Doświadczenia mało inspirujące, opisy porażają brakiem logiki (cytat dosłowny z gigant baneru na tzw. wodnym piętrze: („wodę jest ciężko okiełznać, lecz ludzie starają się z nią współpracować”). Ufff…

– Geodium; małe, ciasne, banalne.

– Muzeum Piernika – warsztaty. Animatorzy opowiadają ciekawie, cóż z tego, skoro własnoręcznie przygotowanego piernika nie można zjeść, a zamiast pachnącego 7 magicznymi przyprawami ciastka z pieca wychodzi brązowawa buła na bazie dużej ilości sody albo proszku do pieczenia (i z pieczołowicie wycinanego wzoru konika wychodzi… konisko). Pierników jest wręcz wszędzie za dużo – sklepów mnóstwo, a każdy z „jedyną oryginalną” recepturą.

Rzutem na taśmę wpadamy zwiedzić Bydgoszcz (Bydgoska Wenecja i Młyńska Wyspa), Biskupin (na zdjęciach w podręczniku wyglądał dużo bardziej kreatywnie), Gniezno (cóż, zwiedzanie Katedry w niedzielę to karkołomna idea) i Poznań (Koziołki, Zamek Cesarski, Abakanowicz, a Palmiarnia zamknięta – innym razem).

– Mamo, a przyjedziemy do Torunia zimą? Wiesz, jak ci się spodoba Starówka obsypana śniegiem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *