Książki

Dlaczego kocham czytać ksiażki?

Tak, dobra literatura wymaga od czytelnika inteligencji, ogólnego oczytania i wrażliwości literackiej. Tak, tak właśnie ma być. Przypomnijcie sobie niesamowicie warstwowe w znaczenia wiersze Norwida, nie tylko te trzy, które są w kanonie lektur licealnych. Norwid wymagał od swojego czytelnika „trudu pracy” równego trudowi poety.

Przemilczenia były równie ważne, jak słowa. Za każdym razem znajduję coś więcej, coś innego, coś nowego. I tak właśnie ma być. Od wielu lat „Ostatnie dni Norwida” Jacka Kaczmarskiego to mój ulubiony utwór, który gram na kameralnych posiadówkach (nie mylić z Pieśniami Masowego Rażenia, które płyną nad szczytami Rawek przy bieszczadzkich ogniskach).

Niektóre książki Olgi Tokarczuk trzeba przeczytać trzy razy, żeby je raz zrozumieć. I to jest kapitalne!

Wyrosłam w domu pełnym książek. Mówiono, że wcześnie nauczyłam się czytać, gdyż od 6 roku życia pochłaniam książki miłością zachłanną i odwzajemnioną. 6 lat na naukę alfabetu to doprawdy późno…

Moi synowie nauczyli się czytać odpowiednio w wieku lat 3 (Kuba) i 2,5 (Mikołaj). Kuba pojechał na wakacje zabierając Empuzjon do plecaka (bardzo cenię nasze rozmowy i kłótnie o książkach). Miko, zapalony miłośnik twórczości Ricka Riordana, Brandona Mulla i Olgi Gromyko (wszystko literatura grubo powyżej jego półki wiekowej) jeszcze nie jest na etapie czytania Olgi Tokarczuk, podobnie jak Czesława Miłosza i Jorge Luisa Borgesa. Jeszcze nie. Dorośnie.

W pewnym momencie na półkach w domu pojawiło się „mnóstwo Miłosza”. Brałam tomiki wierszy w kilkuletnie rączki i odkładałam zniechęcona. W końcu zapytałam:

– Tato, po co nam tyle książek tego pana?

I usłyszałam zdecydowaną, płynącą z serca odpowiedź:

– Dorośniesz.

Dorosłam „do Miłosza” wiele lat później, podobnie jak do Fleurs du mal, Umberto Eco, Cortazara, Hararie’go, Sagana i Taleba. Do Hemingway’a i Steinbeck’a, ulubionych pisarzy mojego taty, nie dorosłam do dziś. Za to Borges w oryginale… genialne!

Terry Pratchett, Frank Herbert, Zelazny, Robert Jordan – ileż godzin i dni spędzonych w zachwycie, ileż powrotów magicznych do ulubionych fragmentów, ile dyskusji po świt o bohaterach, o ich decyzjach, o tym, co dalej w światach, które dla mnie stały się równie realne jak ten „za oknem”.

Tych zachwytów Wam życzę, całonocnych kłótni literackich z przyjaciółmi, a i wysiłku intelektualnego, który przychodzi z zauroczeniem twórczością Olgi Tokarczuk, Umberto Eco i Norwida. To takie fajne uczucie: dzisiaj wiedzieć więcej, niż wczoraj, rozumieć mniej, niż jutro.

Fotka – jedna ze ścian w moim domu, literatura „najbardziej podręczna”. A poniżej link do słynnej dyskusji z Olgą Tokarczuk na Festiwalu Góry Literatury, gdyby ktoś chciał sobie odświeżyć całość tematu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *